Opowieści wojenne

W poszukiwaniu miejsc spoczynku żołnierzy Wielkiej Wojny

Na terenie obecnej Gminy Mszczonów znajdują się trzy cmentarze, na których spoczęli żołnierze pierwszej wojny światowej. Na mszczonowskim cmentarzu przy ulicy Maklakiewicza, zwanym też potocznie „nowym cmentarzem”, pochowano żołnierzy rosyjskich.

Jak wynika z przekazów ustnych są to głównie jeńcy, którzy stracili życie w wyniku wycieńczającej pracy przy nasypach kolejowych w pobliskich Zboiskach i innych robotach, nadzorowanych przez Niemców aż do roku 1918.

Nie można jednak wykluczyć, że w Mszczonowie chowano także Rosjan poległych w wyniku starć, do jakich dochodziło w okolicach miasta w czasie bezpośrednich działań wojennych.

O jednej z takich potyczek, także we wspomnianych przed chwilą Zboiskach, napisał Szymon Kobyliński w swej autobiografii, zatytułowanej „Zbrojny pies”.

Obecnie po kwaterach żołnierzy rosyjskich na nowym cmentarzu pozostał tylko metalowy krzyż prawosławny. W miejscu mogił pierwszowojennych znajduje się bowiem zbiorowy grób poległych we wrześniu 1939 roku.

Charakterystyczny krzyż obrządku prawosławnego został przeniesiony pod cmentarny mur. Trzeba jednak zaznaczyć, że miejsce wokół niego jest zadbane, przyozdobione kwiatami, a mieszkańcy Mszczonowa, stawiający znicze na grobach swoich  rodaków, zawsze pamiętają  też o tym, aby symboliczny ogień zapłonął także dla pochowanych w mszczonowskiej ziemi byłych zaborców.

Kolejne miejsce spoczynku żołnierzy Wielkiej Wojny znajduje się w Lindowie przy ulicy Brzozowej. Zagajnik o powierzchni około 0.5 ha, wyraźnie oddzielony od sąsiednich pól sporym nasypem, to zapomniany cmentarz ewangelicki. Jest on ostatnim śladem po dawnym Lindowie, w którym żyła mniejszość niemiecka. Na porośniętej gęstym lasem nekropolii stoją jeszcze tylko dwa drewniane krzyże. Jeden z nich jest wciąż wkopany w ziemię.

Natomiast drugi murszeje, oparty o drzewo. Gdy odwiedziłem to miejsce w marcu 2012 roku znalazłem jeszcze podstawę trzeciego krzyża, jednak stan jego rozkładu był tak daleko posunięty, że nie wiadomo, czy dane mu będzie przetrwać choćby kilka kolejnych miesięcy. Na cmentarzu w Lindowie obok mogił byłych mieszkańców tej miejscowości oraz  pozostałych okolicznych kolonii niemieckich, spoczywają także szczątki żołnierzy z okresu pierwszej i drugiej wojny. Ich zlokalizowanie jest dość trudne. Ziemne kopce zniknęły  bezpowrotnie. Na szczęście dzięki mieszkającej po sąsiedzku 82-letniej Helenie Mirosławskiej dowiedziałem się naprawdę dużo o zapuszczonej nekropolii. Dwie długie mogiły żołnierzy wrogich armii - kajzerowskiej  i carskiej znajdowały się w północno-wschodnim rogu cmentarza.

Moja przewodniczka  wskazywała mi, także  gdzie pochowano niemieckiego żandarma, którego zabicie w 1943 roku, doprowadziło do pacyfikacji polskich siedlisk w Lindowie i w sąsiednich  Budach Zasłona. Za zabitego, przez żołnierzy podziemia,   żandarma oddało wtedy życie  około 30 Polaków. Pani Mirosławska z dużą pewnością określiła również  miejsce, gdzie pogrzebano żołnierzy niemieckich,  poległych w styczniu 1945 roku. Znajdujące się ono około 10 metrów na północ od wejścia na cmentarz.  Jak udało mi się dowiedzieć nasyp wokół cmentarza wykonany został podczas drugowojennej okupacji. W trakcie pochówku zastrzelonego żandarma na tym nasypie stali jeden przy drugim żołnierze niemieccy, którzy czuwali nad przebiegiem uroczystości żałobnej. Podobno okupanci obawiali się zemsty partyzantów za przeprowadzony mord odwetowy. 

Zatrważające wrażenie robią znajdujące się w kilku miejscach ślady po rozkopanych grobach. Wieść gminna  głosi, że podobno profanacji tych dokonali poszukiwacze ludzkich czaszek, które o zgrozo są ponoć później nabywane przez studentów medycyny. 

Trzecia  nekropolia  skrywająca  szczątki żołnierzy pierwszej wojny znajduje się w  podmszczonowskich Zimnicach, to miejscowość, która przed II wojną światową  była zamieszkana głównie przez mniejszość niemiecką. Niewiele pamiątek pozostało po tej koloni. Jedną z nich jest  cmentarz ewangelicki, liczący zaledwie  około 200 m2. Nekropolia jest otoczona wałem ziemnym. Jej stan jest opłakany.  Porastają go gęste  chaszcze. Krzyż, który niegdyś  wznosił się nad miejscem pochówku mieszkańców wsi teraz murszeje, leżąc w trawie pomiędzy pozostałościami kamiennych pomników. Nierówności terenu na cmentarzu mogą świadczyć, że niestety część z mogił została sprofanowana.  Jakby na przekór w tym opuszczonym miejscu ktoś wciąż stawia znicze, czyli pamięć  o  dawnych sąsiadach jest jeszcze  żywa. Przy mogile rodziny Kunkiel umieszczono nawet  wykonaną z tworzywa tabliczkę, na której wypisane zostały  nazwiska zmarłych.  Kamienna tablica, na której pierwotnie wyryto ich dane już dawno odpadła z pomnika. Nie pozostał po niej nawet ślad.

Na terenie nekropolii zachowały  się zaledwie dwa  nagrobki z czytelnymi epitafiami. Jeden jest rodziny Pytt, a drugi należy do ułana poległego w roku 1914.  Nie wiadomo, czy kiedyś w Zimnicach  było więcej żołnierskich mogił z czasów Wielkiej Wojny. Łuski i guziki odnajdywane w pobliskim lesie (w Osuchowie) świadczą  natomiast  o tym, że  musiało tu dojść do potyczki oddziałów pruskich z rosyjskimi.  Po usunięciu mchu z pomnika kawalerzysty objawił się napis następującej treści: Fritz Schulz* Einj. Freiw. Gefr.* Königl. Sachs. Ulanen Reg. 21* Gefallen am 10. Oktober 1914* Ruhe in Friede.( Fritz Schulz*ochotnik, starszy szeregowy* Królewskiego Saksońskiego 21 Pułku Ułanów* poległ 10 października 1914 roku* Spoczywaj w pokoju). Poszukując informacji na temat jednostki  Fritza Schulza ustaliłem, że pełna nazwa jego pułku brzmiała: 21 Pułk Ułanów im. Cesarza Wilhelma II (3 Saksoński). Jego miejscem stacjonowania było Chemnitz, trzecie co do wielkości - po Lipsku i Dreźnie - miasto Saksonii. 

oprac. Piotr Dymecki 

  • mogiła w Lindowie
  • mogiła w Lindowie
  • Krzyż prawosławny, upamiętniający miejsce pochówku żołnierzy rosyjskich z okresu I wojny światowej
  • Zimnice - płyta nagrobna niemieckiego ułana z 1914 roku

wstecz