Opowieści wojenne

Cmentarz w Zimnicach - tam też spoczywają Żołnierze Wielkiej Wojny

Podmszczonowskie Zimnice, to miejscowość, która przed II wojną światową była zamieszkana głównie przez mniejszość niemiecką. Niewiele pamiątek pozostało po tej koloni. Jedną z nich jest cmentarz ewangelicki, liczący około 200 m2. Spoczywają też na nim żołnierze pierwszej wojny światowej. Nekropolia jest otoczona wałem ziemnym. Jej stan jest opłakany. Porastają go gęste chaszcze. Krzyż, który niegdyś wznosił się nad miejscem pochówku mieszkańców wsi teraz murszeje, leżąc w trawie pomiędzy pozostałościami kamiennych pomników. Nierówności terenu na cmentarzu mogą świadczyć, że niestety część z mogił została rozkopana, a mówiąc wprost sprofanowana. Dla Gustawa Grenke - który skontaktował się ze mną w sprawie zimnickiego cmentarza - jest to wręcz pewne. Twierdzi on, że doły, jakie znajdują się na terenie nekropolii, to faktycznie ślady po sprofanowanych mogiłach. Prawdopodobnie tego barbarzyństwa dopuścili się poszukiwacze kosztowności, którzy liczyli, że przy zwłokach znajdą cenne przedmioty.

Można też jednak przypuszczać, że zniszczone groby, to efekt nieludzkiej zemsty. Świadczyć o tym może fakt, że – jak wynika z informacji przekazanych przez pana Grenke - krzyż cmentarny, jaki murszeje na ziemi, nie upadł sam. Został on przed obaleniem
podcięty piłą. Najwyraźniej historia cmentarza w Zimnicach kryje nie jedną tajemnicę. Część z zagadek może się wyjaśnić już po samym oczyszczeniu nekropolii. Tym cenniejsza wydaje się być inicjatywa podjęta przez obecną sołtys Zimnic- Anetę Szczepańską, która zobowiązała się doprowadzić do uporządkowania miejsca spoczynku dawnych zimniczan.

Obecnie cmentarz pozostaje w opłakanym stanie. Jakby na przekór w tym opuszczonym miejscu ktoś wciąż stawia znicze. Przy mogile rodziny Kunkiel umieszczono nawet wykonaną z tworzywa tabliczkę, na której wypisane zostały nazwiska zmarłych. Kamienna tablica, na której pierwotnie wyryto ich dane już dawno odpadła z pomnika. Nie pozostał po niej nawet ślad. Na terenie nekropolii zachowały się zaledwie dwa nagrobki z czytelnymi epitafiami. Jeden jest rodziny Pytt, a drugi należy do ułana poległego w roku 1914.

Ponoć kiedyś w Zimnicach było więcej takich żołnierskich mogił z czasów Wielkiej Wojny. Łuski i guziki,
odnajdywane w pobliskim lesie (w Osuchowie) świadczą natomiast o tym, że musiało tu dojść do potyczki oddziałów pruskich z rosyjskimi.

Po usunięciu mchu z pomnika kawalerzysty objawił się napis następującej treści: Fritz Schulz* Einj. Freiw. Gefr. * Königl. Sachs.  Ulanen Reg. 21* Gefallen am 10. Oktober 1914* Ruhe in Friede. (czytaj: Fritz Schulzochotnik, starszy szeregowy Królewskiego Saksońskiego 21 Pułku Ułanów* poległ 10 października 1914 roku* Spoczywaj w pok oju).

Poszukując informacji na temat jednostki Fritza Schulza ustaliłem, że pełna nazwa jego pułku brzmiała: 21 Pułk Ułanów im. Cesarza Wilhelma II (3 Saksoński). Jego miejscem stacjonowania było Chemnitz, trzecie co do wielkości - po Lipsku i Dreźniemiasto Saksonii. W ustaleniu większej ilości danych na temat pochowanego w Zimnicach ułana pomógł mi Guenther Fuchs - emerytowany policjant, pasjonat historii, pochodzący z Saksonii. W sprawie Fritza SCHULZA skontaktował się on z Głównym Archiwum Wolnego Państwa
Saksonii w Dreźnie. Otrzymał stamtąd następującą notę biograficzną poległego żołnierza: Emil Fritz SCHULZ Ein Jaehrig Freiwilliger (ochotnik jednoroczny) Pułk Ułanów nr 21, 4 eskadra(?) Gefreiter (starszy szeregowiec) aspirant weterynaryjny urodzony w m. Chemnitz zgłoszony jako vermisst (czyli zaginiony)

Przypadkowo udało nam się, więc odnaleźć zaginionego zgodnie z oficjalnymi danymi młodego żołnierza. Więcej informacji na jego temat nie zachowało się. Uległy spaleniu podczas nalotów alianckich na Poczdam w lutym 1945 roku.

Ciekawostką jest to, że Schulz był ochotnikiem jednorocznym. Taki żołnierz znacząco różnił się od zwykłego ochotnika. Był wykształcony. Miał ukończoną co najmniej szkołę średnią. Zaciągając się do armii mógł wybrać sobie rodzaj broni, w jakiej chciał służyć, a także garnizonu. Sama jego służba także wyglądała trochę inaczej, niż zwykłego ochotnika. Szkoła wojskowa trwała około 6-7 miesięcy, a po przeszkoleniu żołnierz rozpoczynał służbę w wybranej jednostce, będąc już w stopniu tytularnego kaprala. Natomiast po zakończeniu rocznej służby zdawał egzamin na stopień oficera rezerwy.

Kończąc temat zimnickiego cmentarza należy dodać, że po spoczywającej na terenie nekropolii rodzinie Kunkiel pozostała jeszcze jedna pamiątka - wiatrak.mDrewniany olbrzym, który przed wojną pracował na utrzymanie całej młynarskiej familii został w latach
80-tych ubiegłego wieku przeniesiony do skansenu, powstałego przy muzeum, jakie w nieodległych Petrykozach
założył swego czasu Wojciech Siemion. Wiatrak należycie zakonserwowany jest bezpieczny. Teraz zwykła przyzwoitość wymaga, aby zadbać też o mogiłę jego byłych właścicieli. W kulturze chrześcijańskiej miejsca pochówku powinny być otaczane szczególną opieką niezależnie od tego czy spoczywają na niej osoby takiej, czy innej narodowości.


oprac. Piotr Dymecki

  • pomnik w Zimnicach

wstecz