Opowieści wojenne

Mszczonów i jego okolice podczas Powstania Styczniowego

Powstanie Styczniowe 1863-1864, to obrosły legendą zryw narodowowyzwoleńczy, na jakiej wychowali się bohaterowie, którym po Wielkiej Wojnie, w roku 1918, dane było wywalczyć dla Polski Niepodległość. Największe z polskich powstań nie było perfekcyjnie zaplanowaną  akcją, ale wręcz  spontaniczną reakcją na działania zaborcy. Dysproporcje sił  pomiędzy patriotami, którzy odważyli się chwycić za broń w imię Wolnej Polski, a carską potęgą, były tak duże, iż dzieło, którego podjęli się nasi pradziadowie bez wątpienia można określić jako  przejaw politycznego szaleństwa.

Sam Józef Piłsudski w pracy zatytułowanej  „22 stycznia 1863 roku”, wydanej jako tom I serii „Boje Polskie w 1914 r.” oraz podczas wykładów, wygłaszanych z okazji 50-tej rocznicy wybuchu powstania,  bardzo krytycznie  wypowiadał się  o jego przygotowaniu militarnym  oraz późniejszym prowadzeniu. Doceniał jednak symboliczne znaczenie boju o wolność. Krew  przelana na polach powstańczych bitew stała się  pożywką dla Ducha Narodowego, jaki  po upływie  pół wieku obdarzył Polaków  siłą zerwania zaborczych kajdan. Wielu historyków  dostrzegło  również  pozytywne  konsekwencje zbratania pomiędzy stanem szlacheckim i chłopskim, jakie zaistniało  w trakcie powstania. To jak styczniowy bunt przeciw carskiemu ciemiężcy  znosił różnice stanowe i majątkowe, obrazowo   opisała Eliza Orzeszkowa w słynnej  powieści „Nad Niemnem”.  Powstańcy w okresie II Rzeczypospolitej traktowani byli z najwyższymi godnościami. Przyznawano im prawo do noszenia mundurów  i traktowano jak pełnoprawnych kombatantów. 

Oficjalnie Narodowi i Światu wybuch powstania ogłosił „Manifest 22 Stycznia” autorstwa poetki Marii Ilnickiej. Zaczynał się on słowami: „Nikczemny rząd najezdniczy rozwścieklony oporem męczonej przezeń ofiary, postanowił zadać jej cios stanowczy: porwać kilkadziesiąt tysięcy najdzielniejszych, najgorliwszych jej obrońców, oblec w nienawistny mundur moskiewski i pognać tysiąc mil na wieczną nędzę i zatracenie…”. Z tego to dokumentu, sygnowanego przez  Centralny Narodowy Komitet, który ogłosił się wtedy  Tymczasowym Rządem Narodowym, jasno wynika, że wybuch narodowego gniewu  sprowokowany został próbą  przeprowadzenia branki, czyli wcielenia wielu młodych Polaków, wytypowanych ze względu na ich patriotyczne  nastroje, do carskiej armii.  Powodów do wypowiedzenia posłuszeństwa rosyjskiemu zaborcy  było oczywiście więcej.  Zapowiedź branki podziałała jednak jak iskra rzucona na beczkę  prochu. Dłużej zwlekać się  już nie dało. 

Wybuch powstania poprzedziły  trwające od 1861 roku demonstracje patriotyczne. Nie ograniczały się one jedynie do stolicy i większych ośrodków miejskich. Dochodziło do nich także na prowincji.  Wybitny historyk, Stefan Kiniewicz, w swoim dziele „Powstanie styczniowe” opisuje wydarzenia z dnia 10 maja 1861 roku, jakie miały miejsce w Mszczonowie (zgodnie z używanym wtedy również  z racji na zabór rosyjski kalendarzem juliańskim,  wspomniane wydarzenie odnotowano pod datą  - 28 kwietnia). Podczas odprawianego tego dnia nabożeństwa wierni zaintonowali  pieśń patriotyczną. Wikariusz Wasilewski nakazał przerwać śpiew, a obecnego akurat w świątyni  policjanta wezwał do zajęcia się  osobami,    zakłócającymi  porządek.

Późniejsze dochodzenie wykazało, że do śpiewania patriotycznych pieśni namawiać mieli: Michalski, zdymisjonowany poborca podatkowy, który był  współwłaściciel domu i gruntów we Mszczonowie oraz Stanisław Skowroński –pisarz pocztowy z Mszczonowa. W opracowaniu „Powstanie styczniowe. Materiały i dokumenty. Ruch rewolucyjny 1861 w Królestwie Polskim. Manifestacje na prowincji” zawarto informację, że obu oskarżonych aresztowano i odesłano do Sądu Policji Prostej Okręgu Błońskiego. W kilka godzin po incydencie, do jakiego doszło podczas nabożeństwa,  pod osłoną  nocy,  nieznani sprawcy powybijali szyby w ratuszu i porozklejali po Mszczonowie paszkwile dotyczące wikarego Wasilewskiego.

Wydarzenia mszczonowskie zainteresowały samego namiestnika Królestwa. Zgodnie z jego decyzją  w mieście dla utrzymania porządku miała zostać osadzona sotnia kozacka. Ostatecznie Kozaków w Mszczonowie pojawiło się  pięciokrotnie mniej.  Najwyraźniej  ta dwudziestka nie wywarła na mieszkańcach  poważniejszego wrażenia, gdyż we wspomnianym powyżej źródle odnaleźć też można informacje, iż  po niespełna pięciu miesiącach (13.10.1961 roku- zgodnie z kalendarzem juliańskim 1.10.1861r.) w mieście ponownie zawrzało. Po niedzielnej Mszy Świętej tłum,  liczący tysiąc pięćset  osób,  udał się na rynek i przed stojącym tam ratuszem zaczął wznosić patriotyczne okrzyki. Następnie uczestnicy demonstracji przy  pomocy kamieni zrzucili  z magistratu herby Królestwa i potłukli je żelaznymi drągami. Nie oszczędzili również   herbów  na poczcie i aptece. W trakcie zajścia  burmistrz Antoni Ciesielski i sekretarz miasta nie byli obecni w ratuszu. Burmistrz schronił się w plebanii. Jedynie kasjer, który przybył na miejsce już podczas niszczenia herbów, próbował powstrzymać  protestujących. Ci nie reagowali jednak na jego wezwania do opamiętania się.  Wyjaśnieniem całego zajścia zajął się później osobiście naczelnik powiatu warszawskiego,  Karol Trautsold. Najciekawsze  jest jednak to, że przeprowadzone przez niego śledztwo  nie przyniosło pożądanych rezultatów. Nie tylko nie ustalono winnych podburzania tłumu, ale nie stwierdzono nawet personalnie kto  manifestował pod ratuszem.

Bez większego ryzyka stwierdzić możemy, że jest mało prawdopodobne, aby ludzie, którzy wspólnie  modlili się  na Mszy, a następnie zgodnie udali się  na miejsce demonstracji,   wzajemnie się nie znali. Mszczonów liczył  w tym okresie  niecałe  3.5 tysiąca mieszkańców, z czego zaledwie połowa była wyznania katolickiego.   Jakże niespotykana solidarność musiała wtedy panować wśród mieszczan.  Nikt nie wydał sąsiada. Śledczy zmuszeni zostali przyjąć, że protestującymi byli nieznani  włościanie  z okolicznych wsi. Decydujące dla śledztwa okazało się zeznanie  kupca Elbinga, który oświadczył, że zajście  sprowokowało  siedmiu przyjezdnych, których ubiór sugerował, że przybyli z Warszawy. W  gronie prowokatorów było też  -według zeznającego -  dwóch akademików. 
Tak zjednoczony Mszczonów był gotowy do wyrzeczeń dla Ojczyzny i to nawet tak wielkich jak ofiara z krwi. Tuż  po rozpoczęciu narodowego zrywu w bezpośrednim sąsiedztwie miasta zorganizowały się dwa powstańcze  oddziały. W  Puszczy Bolimowskiej powstał oddział hrabiego Władysława Stroynowskiego, liczący  około 150 osób. Natomiast w lasach pomiędzy Kamionem i Jeruzalem sformował się  stuosobowy  oddział pułkownika Antoniego Jeziorańskiego, mianowanego przez Rząd Narodowy naczelnikiem wojennym powiatu rawskiego.

Za oficjalną datę  wybuchu powstania przyjmujemy  22 stycznia. Młodzi ludzie zagrożeni carskim poborem zaczęli chronić  się  w lasach od 12 stycznia. Sama branka rozpoczęła się  w nocy z 14 na 15 stycznia. Na naszych terenach  podkomendni hrabiego Stroynowskiego już  26 stycznia 1863 r. podjęli pierwsze działania bojowe. Stoczyli  wtedy potyczkę pod Strzybogą z rosyjskim konwojem, jaki prowadził rekrutów wziętych w wyniku wspomnianej branki. Ceną  za  30-tu ocalonych była  utrata 13 powstańców, którzy dostali się do niewoli. Moskale pojmanych związali   drutem  kolczastym i odprowadzili  do Skierniewic, gdzie następnie skazali na śmierć. Cześć  rozstrzelano, pozostałych stratowano końmi na  polu Tabaczyńskiego (obecnie ulica Sobieskiego,  przed szpitalem). W pierwszych dniach powstańczego zrywu oddział Stroynowskiego  zatrzymywał też  pociągi w pobliżu stacji Radziwiłłów i rzeki Rawki, biorąc do niewoli kilku carskich oficerów, a przede wszystkim   zakłócając komunikację  na arcyważnej dla caratu trasie Kolei Warszawsko –Wiedeńskiej.

Oddział wyróżniał się znaczną  ruchliwością. Na krótki okres czasu zajął też  Bolimów. Na bolimowskim rynku ogłoszone wtedy zostały manifesty Rządu Narodowego. Ponadto w mieście prowokacyjnie przeprowadzono   ćwiczenia wojskowe. Dla zmylenia przeciwnika rozpuszczano wiadomości, że grupa powstańcza Stroynowskiego  jest niezwykle silna. Podawano, że ma  aż sześć tysięcy ludzi pod bronią. To wszystko musiało w końcu doprowadzić do zdecydowanej  odpowiedzi wojsk carskich. Przeciwko 150 rebeliantom, z których tylko czterdziestu posiadało  broń myśliwską (reszta dysponowała rewolwerami i  bronią  białą, w tym  tak popularnymi wśród powstańców kosami, osadzanymi na sztorc), Rosjanie skierowali: batalion strzelców z Łowicza, sześciuset żołnierzy gwardii z Warszawy i kilka sotni Kozaków z - Łowicza, Skierniewic i Wiskitek. Bolimów został otoczony i zajęty. Następnie szybko opracowano plany natarcia na obóz powstańczy, znajdujący się pod Bolimowskimi Budami (obecnie Joachimów Mogiły). Miejsce stacjonowania oddziału wyjawił Rosjanom mieszkający w pobliżu kolonista niemiecki. Powstańcy  zostali  zaatakowani z dwóch  stron, od wsi Grabie i rzeki Rawki.  W raporcie do Rządu Narodowego Stroynowski tak opisuje stoczoną bitwę: “Obrachowawszy przeciwne siły wroga rozkazałem nie unikając starcia, wyciągnąć ludzi z obozu. Bój zacięty trwał półtorej godziny; kozactwa i piechoty zginęło przeszło 100, rannych znaczna ilość. Ze strony naszej poległo 15…”.  W sumie w walce oddział stracił  trzydziestu sześciu ludzi - 15 poległo, a 21 dostało się do niewoli. O jego wartości bojowej najlepiej   świadczy fakt, że rozproszony  7 lutego, szybko ponownie się  zebrał  i już  9 lutego wkroczył do Rawy, skąd  po uderzeniu na ratusz zabrał nieco broni i wyposażenia, a przede wszystkim 33 tysiące  złotych polskich z kasy powiatowej. Stroynowskiemu marsz na Rawę ułatwiło z pewnością działanie drugiej, znaczącej powstańczej partii, działającej  na Zachodnim Mazowszu.  

Pięć dni wcześniej (4 lutego)  uderzenie na Rawę  wykonał wspomniany już oddział  pułkownika Antoniego Jeziorańskiego , który   przeniósł się  wtedy   z okolic Kamiona i Jeruzala do lasów w pobliże podrawskiej wsi Ossowice . Jeziorański został wtedy wzmocniony z dwoma innymi oddziałami powstańczymi i w sile 373 ludzi zdobył rosyjskie koszary, pozyskując z nich broń i biorąc jeńców. Rosjanie zostali zmuszeni do wycofania się w stronę Skierniewic. Straty Polaków wyniosły zaledwie 7 zabitych. 

W kwietniu 1863 roku w okolicach Mszczonowa zaczęła się tworzyć  trzecia partia powstańcza. Jej dowódcą  został Hipolit Jaworski, noszący pseudonim „Drewnowski”. Oddział na etapie formowania stacjonował w Korabiewicach. Duży udział w jego powstaniu mieli: właściciel Korabiewic Kejsinger i powstańczy naczelnik miasta Mszczonowa proboszcz Władysław Polkowski. Bohaterski proboszcz dokonał w obozie powstańczym uroczystego poświęcenia broni. Jaworski w chwili wyruszenia do walki z oddziałami rosyjskimi dysponował imponującą  siłą. Pod jego komendą  znalazły się: pluton żuawów, cztery plutony strzelców,  trzy plutony jazdy, dowodzonej przez Władysława Grabowskiego, a także sześciuset kosynierów. Oddział po zakończeniu rekrutacji wyruszył na południe, w stronę Pilicy, gdzie stoczył swą  pierwszą bitwę. 19 maja jazda Grabowskiego walczyła następnie pod Nową Wsią (koło Nadarzyna), skąd rozproszona wycofała się ponownie w okolice Mszczonowa. W Osuchowie dołączyło do niej 140 jeźdźców i 70 piechurów. Niestety kolejnej porażki oddział doznał   5 sierpnia pod Tarczynem. Po niej ponownie skierował się na Osuchów, gdzie 6 sierpnia  stoczył potyczkę  z Kozakami. 
Czwartym oddziałem, jaki powstał i walczył w okolicach Mszczonowa była partia Galickiego. Tworzyli go - jak podaje Maciej Kucharki w opracowaniu „Powstanie styczniowe 1863-1864 na terenie Puszczy Mariańskiej i okolic” - synowie chłopów z Puszczy Mariańskiej oraz ochotnicy ze Mszczonowa. Sztab oddziału znajdował się w Puszczy w domu Galickiego. Piki i kosy dla  członków partii kuto w znajdującej się  obok kuźni. Ludzie Galickiego  niszczyli  tory kolejowe na trasie Kolei Warszawsko –Wiedeńskiej. Toczyli  też potyczki z mniejszymi oddziałami wroga. Partia przestała istnieć na skutek zdrady.  Rozbili ją  Kozacy ze Skierniewic, którzy do Puszczy przybyli po donosie kościelnego  zakonu Marianów. Zdrajca miał   – jak głosi wieść gminna – jakieś pretensje do przeora, który widocznie sprzyjał miejscowym patriotom. Kozacy najpierw otoczyli dom Galickiego. Części powstańców udało się uniknąć  pogromu. Uszli z okrążenia i wycofywali się w kierunku Żyrardowa. Niestety niebawem oni także zostali dogonieni i wycięci w pień. W lesie, przy obecnej trasie Żyrardów –Skierniewice stoi pomnik ku czci poległych. Zgodnie z informacjami przekazanymi przez mieszkańców  wsi postawiono go w miejscu ostatniej bitwy oddziału. Sam Galicki także poległ  w tej nierównej walce. Kościelny, który wydał powstańców władzom carskim,   powiesił się ze zgryzoty. Został pochowany w miejscu obecnej poczty.  Mieszkańcy nawet po śmierci nie dali mu spokoju. Na jego mogile umieszczono napis „zdrajca”. Podczas budowy  poczty natknięto się podobno na resztki jego  kości.

W trakcie prac nad niniejszym opracowaniem , dotarła do mnie jeszcze informacja na temat piątego oddziału,  który dla odmiany powstać miał tym razem w samym Mszczonowie.  Przekazała ją  osobiście  autorka powieści  „W cieniu  styczniowych nocy” -  Marianna Zawadzka. Pisarka zbierając materiały do swojej  książki znalazła wiadomości  o szwadronie konnych strzelców, jaki zorganizował w mieście pułkownik Ludwik Żychliński.  Wspomnienia na temat tego  wydarzenia zawarł on w swoim pamiętniku. Po otrzymaniu nominacji na  naczelnika sił zbrojnych powiatu warszawskiego i rawskiego pułkownik posłał  do Mszczonowa swego audytora i  żandarmerię błońską,  by wyłapała wszystkich rabusiów oraz  zbrodniarzy. Gdy już zaprowadzony został ład, to w przeciągu zaledwie kilku dni przy wsparciu miejscowej  organizacji cywilnej pułkownik doprowadził do powstania wspomnianego szwadronu,  złożonego z  obywateli miasta. Oddano go pod rozkazy rotmistrza Sokołowskiego, po czym oddział połączył się ze szwadronami Gąsowskiego i Glogera.  
Doktor Jan Józefecki, opisujący  w monografii Mszczonowa powstańcze dzieje,  przytacza szereg  bitew i potyczek, do jakich doszło w okolicach miasta w 1863 roku: 
-17 maja-  pod Babskiem połączone oddziały-  pułkownika Ludwika Oborskiego, Karola Włodka,  kapitana Szumlańskiego  i  pułkownika  Słupskiego, dowodzone przez tego ostatniego,  starły się z sześcioma rotami piechoty i sotnią  kozacką, na której  czele stał pułkownik Dawidow. Walka trwała trzy godziny. Powstańcy zmusili Rosjan do wycofania się, a sami skierowali się na Rawę  i Piotrków. Uczestnik bitwy Wacław Horodyński, tak opisał ją  w swoim pamiętniku: „Zaledwieśmy w Babsku rozpoczęli wieczerzę, gdy dał się słyszeć  alarm. To strzały na pikietach. Wkrótce  doszła nas wiadomość, że nieprzyjaciel stara się nas otoczyć. Po godzinnym ostrzeliwaniu, gdy spostrzegł, że nasze siły znaczniejsze i że nas nieprzygotowanymi nie znalazł wycofał się. Poszliśmy za uchodzącymi. Szeroki trakt, którym maszerowaliśmy, oświecony był łuną pożarów okolicznych chałup włościańskich, podpalonych przez specjalistów w tym względzie – tj. kozaków. W Rawie nie zastaliśmy już wroga. Poszedł gdzieś  dalej. Wieczerzaliśmy w tym mieście gościnnie podejmowani przez miejscowych obywateli  i obywatelki przy blasku ognisk rozłożonych na rynku”. 

-20 maja-  przy stacji kolejowej w Radziwiłłowie dziewięćdziesięciu jeźdźców Stamirowskiego zaatakowało oddział carski, któremu jednak udało się odeprzeć  natarcie. 
-4 lipca-  w Kaskach konny oddział powstańczy starł się wojskiem carskim tracąc dwudziestu czterech ludzi. Straty rosyjskie były dwukrotnie wyższe. 
-29 sierpnia-  pod Wolą Pękoszewską oddział Bzowskiego rozproszył sotnię  Kozaków.   
-1 listopada- niepowodzeniem zakończyła się próba jednoczesnego zaatakowania przez podkomendnych Ludwika Żychlińskiego czterech stacji kolejowych w: Radziwiłłowie, Rudzie Guzowskiej, Grodzisku i  Pruszkowie. 

Pisząc o lokalnych wydarzeniach z okresu powstania wspomnieć   jeszcze należy o przechowanych w pamięci ludzkiej wieści o boju pod Walerianami, w którym to nieznany oddział powstańczy nie dał się zaskoczyć wrogowi. Pisze o tym Maciej Kucharski we wspomnianym już wcześniej  opracowaniu o działaniach powstańczych w okolicach Puszczy Mariańskiej, niestety nie zamieszcza na jego temat żadnych szczegółowych  informacji.  
Brak też dokładnych danych  na temat działań powstańczych w Puszczy Jaktorowskiej. Wiadomo jedynie, że ten rozległy wtedy kompleks  leśny dał schronienie wielu partiom, jakie walczyły  na Mazowszu. Na wydmach międzyborowskich w 1917 roku żyrardowscy harcerze ustawili krzyż, na którym umieścili inskrypcję:   "POLEGŁYM ZA OJCZYZNĘ • W ROKU 1863 • HARCERZE ŻYRARDOWSCY • W ROKU 1917". Krzyż  stoi prawdopodobnie na starej mogile z okresu powstańczego.

W przypadku samego Mszczonowa  należy jeszcze dodać, że jak wynika z zapisków archiwalnych,  dotyczących rachunkowości  miasta, 29 kwietnia 1863 roku jeden z oddziałów  powstańczych,  przechodzących  przez miasto,  zarekwirował z kasy miejskiej całą znajdującą się w niej sumę, tj.  -123 ruble i 48 kopiejek.  Kolejną miejscową ciekawostką, dotyczącą powstańczych czasów jest przechowana do dziś wśród mieszkańców opowieść o miejscu, w którym przekuwano kosy dla powstańców. Ta prosta, acz skuteczna broń, która wzbudzała przerażenie wśród Rosjan wytwarzana była w Mszczonowie w kuźni kowala Sobieckiego. Kowadło, na którym dokonywano przekuwania wciąż jest w posiadaniu rodziny Sobieckich.

Jesień 1863 roku przyniosła przełom w działaniach powstańczych. Wojska rosyjskie  okrzepłe w boju,  zaczęły partyzantów spychać do głębokiej defensywy.   Sukcesywnie wzmacniane garnizony carskie opanowywały  sytuację.  Miasto Mszczonów od połowy roku 1863 także  było miejscem stacjonowania rosyjskiego  garnizonu, który istniał przynajmniej do końca roku 1864. Jego naczelnikiem był major Rasoch.  Wiadomo, że  w 1864 roku w mieście stacjonowała część Ławryczewskiego Pułku Grenadierów.  Bardzo silny był garnizon skierniewicki, który liczył aż  pięć  kompanii piechoty.  Kompanie piechoty osadzono także na stacjach kolejowych strategicznej  Kolei Warszawsko –Wiedeńskiej w: Płyćwi, Radziwiłłowie, Rudzie Guzowksiej i Grodzisku Mazowieckim. Stała obecność wojsk carskich ochraniających kolej przyczyniła się  do rozbicia patriotycznych organizacji  kolejarzy, jakie wykorzystując telegraf kolejowy zapewniały możliwość porozumiewania się oddziałom powstańczym.

Zima 1863-1864  okazała się kresem działania dla wielu powstańczych partii. Ostatnia bitwa na Zachodnim Mazowszu miała miejsce 28 lutego 1864 roku pod Kurdwanowem, koło Sochaczewa. 
Później przyszedł czas represji dla wszystkich, którzy  ośmieli się podnieść rękę  na carat. Miasto Mszczonów za bliżej nieudokumentowaną  współpracę  z powstańcami musiało zapłacić kontrybucję w wysokości 1984 rubli. Proboszcz Władysław Polkowski, oskarżony o przynależność do organizacji powstańczej i pełnienie funkcji naczelnika powstańczego miasta Mszczonowa,  został w maju 1863 roku aresztowany i skazany na 12 lat zesłania. Zmarł w 1872 roku w Irkucku. Burmistrz Mszczonowa Zygmunt Pietrusiński, posądzony o sympatyzowanie z powstańcami,  został przez władze carskie usunięty z urzędu. W 1866 roku jeden z mszczonowskich kowali – Paweł Madaliński,  został oskarżony i postawiony  przed sądem za udział w wykonaniu w czasie  powstania  wyroku na carskim szpiclu.

Spośród licznej rzeszy mieszkańców Mszczonowa, którzy wzięli udział w walkach powstańczych w pamięci żyjących współcześnie zachowało się  zadziwiająco mało konkretnych nazwisk.  Wincenty Skoneczny  i Ignacy Rutkowski zostali uwiecznieni na tablicach, będących symboliczną powstańczą  mogiłą  na warszawskich Powązkach. Wojciech Baka na Moskala wyruszył zabierając z domu własnego rumaka.  Wszyscy trzej   spoczywają  na nowym cmentarzu w Mszczonowie. Henrykowi  Pruskiemu nie dane było spocząć  w rodzinnej ziemi. Dwudziestosześcioletni  bohater zmarł  na zesłaniu  w Irkucku. Jego epitafium znajduje się w kościele farnym w Mszczonowie.  

Bardzo ciekawa jest historia Józefa i Pawła  Wilskich, synów Pawła Wilskiego - właściciela majątku w podmszczonowskich Piekarach. Jak napisał ich współcześnie żyjący krewny Wojciech Wilski- Józef został uczestnikiem powstania będąc na praktyce w gospodarstwie Warpęsy,  w powiecie Grójeckim. Uczestniczył w powstaniu w oddziale gen. Józefa Śmiechowskiego, stworzonym w lasach Woli Prażmowskiej,  pod komendą Juliana Bajera, był w kawalerii. Przeszedł z oddziałem cały szlak bojowy. 21 marca poniósł klęskę w bitwie pod Igołomią i przekroczył granicę austriacką pod Czernichowem. Następnie internowano go  w Czechach (na terenie Monarchii Austro- Węgierskiej). Następnie trafił do Szwajcarii.  Po ogłoszeniu przez carat amnestii w 1867 roku, zdecydował się powrócić do stron rodzinnych. Etapem na tej drodze był Kraków. Gdy przeszedł Królestwa Polskiego dostał żandarma rosyjskiego jako konwojenta. Ten towarzyszył mu aż do urzędu naczelnika w Błoniu. Józef Wilski przez trzy lata pozostawał pod bardzo troskliwą opieką policji carskiej. Ciekawostką jest to, iż urzędnikiem,  do którego go zaprowadzono po przybyciu do Błonia był inny były powstaniec (z partii Langiewicza). Józef po śmierci ojca Pawła Wilskiego (spoczywającego   w grobowcu na starym cmentarzu w Mszczonowie)
został właścicielem Józefpolu z folwarkami Świnice i Czekaj. 

Brat Józefa Wilskiego, Paweł Wilski (junior) uczestniczył w powstaniu styczniowym w partii Drewnowskiego. Józef opisując wspomnienia brata podaje informację, iż sztab oddziału Drewnowskiego przez dłuższy czas znajdował się w Turowej Woli, majątku będącym  własnością Józefa Popławskiego. Sam właściciel ponoć jednak tam nie przebywał, gdyż  należał do stronnictwa białych i bardziej wspierał,  reprezentowany przez
Wielopolskiego ugodowy kierunek wobec zaborcy.  We wspomnieniach  Pawła Wilskiego – jak pisze Wojciech Wilski -  znajduje się  też informacja  o „tajemnej ucieczce samego Drewnowskiego, który ponoć miał  zdradzić sprawę narodową i narazić oddział na rozbicie”.  

Powstanie styczniowe było największym polskim zrywem  narodowowyzwoleńczym. W jego trakcie  stoczono ok. 1200 bitew i potyczek. Polacy,  przymuszeni olbrzymią dysproporcją sił,  w starciach z wojskami rosyjskimi  stosowali główne taktykę  wojny partyzanckiej. Trudno dokładnie oszacować  straty powstańcze.  Kilkadziesiąt tysięcy jego bohaterskich uczestników zostało zabitych w walkach, blisko tysiąc  straconych w niewoli, około trzydzieści osiem  tysięcy  skazanych na katorgę lub zesłanych na Syberię. Niepowetowaną szkodą dla narodowej substancji, była też utrata około dziesięciu  tysięcy  patriotów, których  popowstaniowe represje  zmusiły do szukania ratunku na emigracji.

Bunt podniesiony przeciwko władzy cara  poskutkował zniesieniem  w  roku 1867 autonomii Królestwa Polskiego. W latach 1869–1870 setkom miast wspierających powstanie odebrano prawa miejskie,  doprowadzając je tym samym do upadku (w naszej najbliższej okolicy taki los spotkał  Wiskitki i  Bolimów). W 1886  roku zlikwidowano Bank Polski. Skonfiskowano około  1600 majątków ziemskich (tzw. szlachta wysadzona  z siodła) i rozpoczęto intensywną rusyfikację ziem polskich. Nagradzano natomiast Polaków, którzy walczyli przeciwko swym rodakom, służąc w armii carskiej.  Nadawano im ziemie. W pobliżu Mszczonowa gospodarstwa dla tak uhonorowanych wyznaczono na terenach, na których powstała wieś  o nazwie Wola Carska (Cesarska). Miejscowość tę  po roku 1918 przemianowano na Wolę  Polską.  

Po klęsce powstańczej Polacy   pogrążyli się w żałobie narodowej. Pozostali przy życiu patrioci otaczali czcią  powstańcze mogiły oraz przekazywali młodszym pokoleniom wspomnienia o miejscach straceń, w których rosyjscy oprawcy w okrutny sposób pozbawiali życia tych, co w 1863 roku chwytając za  broń odważyli się  być  wolnymi, choćby przez chwilę.  Wiadomo, że w okolicy Mszczonowa powstańców wieszano na drzewach  parku majątku w Gnojnie.  Jednak krew przelana za Ojczyznę zawsze  przynosi owocny  plon.   Bohaterstwo powstańców  zostało  owiane legendami. Stało się symbolem walki o wymarzoną wolność. Ostatecznie poskutkowało wzmocnieniem Narodowego Ducha i wychowaniem pokolenia, które w roku 1918 skutecznie upomniało się o Niepodległość dla swego Kraju. 

Na podstawie:
-„Mszczonów – dzieje miasta 1245-1989” -  dr Jana Józefeckiego, 
-„Powstanie styczniowe” - Stefana Kiniewicza,
-„Powstanie styczniowe. Materiały i dokumenty. Ruch rewolucyjny 1861 w Królestwie Polskim. Manifestacje na prowincji” – zbiór dokumentów,  
-„Mszczonów i okolice w powstaniu styczniowym” - Bogdana Woźniaka, 
-„Powstanie styczniowe 1863-1864  na terenie Puszczy Mariańskiej i okolic” –  Macieja Kucharskiego, 
- „W cieniu powstańczych nocy” Marianny Zawadzkiej.
-danych z Wikipedii 
oraz  opracowań dotyczących lokalnych dziejów, opublikowanych na portalach internetowych gmin: Bolimów, Skierniewice,  Rawa Mazowiecka i Puszcza Mariańska 

oprac. Piotr Dymecki  

 

  • INSCENIZACJA POWSTANIA STYCZNIOWEGO, BOLIMÓW 2013 GRUPA REKONSTRUKCJI HISTORYCZNEJ „STRZELCY” IM. 31 PSK
  • herb powstanie styczniowe
  • Flaga powstańcza
  • Wincenty Skoneczny -powstaniec 1863
  • Wjciech Baka powstaniec 1863
  • Henryk Pruski - tablica pamiątkowa
  • Kosa  -Pocztówka wydana w roku 1913 w 50 rocznicę Powstania Styczniowego

wstecz