Izba Pamięci Ziemi Mszczonowskiej
Maria Żelazna – pierwsza kobieta, której udało się uciec z obozu
Maria Żelazna urodziła się 30.01.1925 roku w Mszczonowie, jako jedno z sześciorga dzieci Heleny i Feliksa Żelaznych. Mszczonów, położony w powiecie błońskim, był miejscem, w którym od pokoleń żyły rodziny o silnych korzeniach i głębokim poczuciu tożsamości narodowej. Życie Marii od samego początku naznaczone było trudnościami, a jej późniejsze losy stały się świadectwem ogromnej siły ducha i niezłomności w obliczu przeciwności losu.
Dzieciństwo w Mszczonowie
Maria dorastała w Mszczonowie w czasach, gdy Polska dopiero odbudowywała się po odzyskaniu niepodległości. Jej dzieciństwo upływało w skromnych, lecz spokojnych warunkach, w otoczeniu licznego rodzeństwa. Niestety, jej matka, Helena, zmarła jeszcze przed wybuchem wojny. Ta bolesna strata mocno naznaczyła Marię i jej rodzeństwo, pozostawiając ich pod opieką ojca, Feliksa, który starał się zapewnić dzieciom bezpieczeństwo i wychowanie, mimo trudnych warunków materialnych.
Wojna wybuchła, gdy Maria miała zaledwie kilkanaście lat. Już na początku września 1939 roku Mszczonów został zbombardowany przez niemieckie lotnictwo, a znaczna część miasteczka legła w gruzach. Mimo trudności Maria wraz z rodzeństwem przetrwała pierwsze lata wojny, doświadczając głodu, represji i brutalności niemieckiej okupacji. W latach 1941–1942 w okolicach Mszczonowa Niemcy rozpoczęli masowe deportacje Żydów do obozów zagłady w Treblince, co dodatkowo spotęgowało atmosferę strachu i zagrożenia.
Deportacja do obozu pracy
W marcu 1943 roku Maria wraz z kilkoma koleżankami ze szkoły otrzymała rozkaz wyjazdu na przymusowe roboty do Niemiec. Odmowa oznaczałaby poważne konsekwencje nie tylko dla niej, ale również dla jej rodziny. Przewieziono ją w bydlęcych wagonach z dworca w Żyrardowie przez Austrię i południowe Niemcy do obozu pracy Zollhaus Blumberg, położonego zaledwie kilka kilometrów od granicy szwajcarskiej.
W obozie Maria została przydzielona do spawania łusek bombowych w fabryce amunicji należącej do niemieckiej firmy Koppernitsch & Söhne. Praca była niezwykle trudna i niebezpieczna – najmniejszy błąd mógł skończyć się eksplozją. Maria codziennie narażała swoje życie, spawając elementy bomb, a jednocześnie walcząc z głodem, zimnem i wycieńczeniem.
Warunki w obozie były skrajnie trudne. Więźniowie spali na gołej ziemi, bez materacy, nawet w czasie zimy. Panowała plaga robactwa, a żywność była skąpa i niskiej jakości. Maria i inne więźniarki były zmuszane do kąpieli raz w miesiącu w lodowatej wodzie w fabrycznej łaźni, podczas gdy strażnicy obserwowali je, co było dla nich dodatkowym upokorzeniem.
Pewnego dnia Maria została oskarżona o sabotaż – uznano, że nie wykonała prawidłowo spawania łuski bombowej. W ramach kary została brutalnie pobita, a następnie osadzona w więzieniu w Donaueschingen. Po powrocie do obozu skierowano ją do kompanii karnej, gdzie warunki były jeszcze bardziej surowe.
Pierwsza kobieta, której udało się uciec z obozu
W nocy z 14 na 15 maja 1944 roku Maria podjęła dramatyczną próbę ucieczki. Grupa sześciu polskich mężczyzn zaplanowała ucieczkę i zaproponowała Marii dołączenie do nich. Mieli mapę, ale nie byli pewni kierunku. Uciekinierzy maszerowali przez lasy i pola, kierując się w stronę granicy szwajcarskiej.
O świcie, około godziny 08:00, grupa została zauważona i zatrzymana przez szwajcarską straż graniczną. W raporcie strażnika Franza Lüthiego, który sporządził notatkę służbową 15 maja 1944 roku, odnotowano:
"Podczas mojej służby strażniczej od 04:00 do 08:00 zauważyłem dwóch mężczyzn w pobliżu urzędu celnego. Wyruszyłem w ich kierunku i udało mi się ich aresztować. Po chwili dowiedziałem się, że jest ich więcej – siedem osób, w tym sześciu mężczyzn i jedna kobieta."
W raporcie wymieniono również nazwisko Marii:
"Żelazna Maria, ur. 30.01.1925 w Mszczonowie, powiat Błonie, województwo warszawskie."
Strażnicy, choć formalnie zatrzymali Marię i jej towarzyszy, potraktowali ich z dużą życzliwością. Otrzymali mleko i chleb – dla Marii był to pierwszy ciepły posiłek od wielu miesięcy.
Życie w Szwajcarii i nowa miłość
Po zatrzymaniu Maria trafiła do więzienia w Schaffhausen, a następnie do obozu internowania w Girenbad. Później została przeniesiona do Hinwil i Adliswil. W Szwajcarii otrzymała wsparcie od Haliny Kenar z Polskiego Muzeum w Rapperswilu, która pomogła jej zdobyć nowe kwalifikacje. Maria znalazła zatrudnienie w piekarni, a później w zakładzie krawieckim PKZ, gdzie szybko zyskała uznanie jako utalentowana krawcowa.
W styczniu 1946 roku poznała Fritza Schmida, z którym wkrótce potem się pobrała. W 1947 roku urodziła córkę Wandę Marię Schmid. Życie Marii z Fritzem nie było jednak łatwe – jego rodzina od początku podchodziła z rezerwą do tego małżeństwa. Teściowa Marii wolała, by Fritz poślubił Szwajcarkę. Mimo że Maria starała się odnaleźć w nowym środowisku, nigdy nie została w pełni zaakceptowana przez rodzinę męża. Czuła się obco, a problemy zdrowotne Fritza dodatkowo obciążały ich związek. W końcu Maria zdecydowała się na rozwód i wynajęła własne mieszkanie.
Po rozwodzie Maria poznała Wojciecha Majdaka, byłego podoficera polskiej armii, który po latach niemieckiej niewoli wojennej uciekł do Szwajcarii w 1945 roku. Maria wyszła za Wojciecha i byli razem aż do jego śmierci w 1998 roku. Spędzili wspólnie wiele szczęśliwych lat, wspierając się nawzajem i podtrzymując więź z polską społecznością w Szwajcarii.
Dziedzictwo Marii Żelaznej
Historia Marii Żelaznej to świadectwo niezłomności i odwagi. Pomimo tragicznych doświadczeń wojennych i trudności powojennej adaptacji, Maria zdołała odbudować swoje życie i stworzyć nowy dom w Szwajcarii.
Jej córka, Wanda Maria Schmid, została cenioną pisarką i poetką, która w swoich utworach często wraca do historii matki i wojennych przeżyć.
Pamięć o Marii Żelaznej wciąż żyje wśród mieszkańców Mszczonowa. Jest symbolem odwagi, niezłomności i wiary w lepsze jutro – nawet w obliczu największych przeciwności losu.
oprac. Aleksandra Kacprzak, na podstawie fragmentu książki, Marie-Isabelle Bill „Internowani. Polsko-szwajcarskie historie rodzinne”